Kobiety i dzieci w Afryce Subsaharyjskiej pokonują każdego dnia 6 km w poszukiwaniu wody. Jak zmienić ich sytuację?

Czysta woda to pokój, zdrowie, edukacja i życie. Jednak żeby ją zdobyć, kobiety i dzieci w Afryce Subsaharyjskiej pokonują średnio 6 km dziennie.[1] Długie trasy przemierzane boso lub w nieprzystosowanym do tego obuwiu nie gwarantują dotarcia do czystego źródła. Przyniesione naczynia i pojemniki wypełniane są często cieczą z zanieczyszczonej rzeki lub stawu. Brak dostępu do pitnej wody powoduje choroby, a nawet śmierć, przede wszystkim najmłodszych. Właśnie dlatego Fundacja “Africa Help” przez budowę studni głębinowych i punktów pomocy medycznej wspiera społeczność w Ugandzie i Tanzanii w przetrwaniu oraz daje szansę na lepsze jutro.

  • Każdego roku z powodu biegunki wywołanej brudną wodą, umiera nawet 900 tys. dzieci z Afryki Subsaharyjskiej.[2]
  • Co czwarty zakład opieki zdrowotnej w Afryce nie posiada podstawowych usług sanitarnych.[3]
  • W 80 proc. gospodarstw domowych bez dostępu do wody jej przynoszeniem zajmują się kobiety i dziewczęta.[4]
  • Fundacja “Africa Help” poprzez budowę studni głębinowych i punktów medycznych pomaga mieszkańcom Tanzanii i Ugandy w przetrwaniu.

Woda cenniejsza od złota

Na terenie wielu wiosek Afryki Środkowej i Południowej panuje susza. W czasie krótkich pór deszczowych (zaczynających się w połowie listopada i trwających do pierwszych dni grudnia), opady stają się źródłem wody pitnej. Ludzie pozyskują ją wtedy z dachów chat, ściągając przy tym cały kurz i brud z liści, które są ich pokryciem. Dodatkowo tamtejsze upały sprawiają, że ciecz po niedługim czasie ulega zepsuciu. Lokalne społeczności nie mają wyboru ze względu na brak innych zasobów w promieniu nawet 100 km są zmuszone pić tę wodę, którą mają, niezależnie od rozwijających się w niej drobnoustrojów. Niektóre zamieszkałe tereny znajdują się bliżej rzek czy stawów. Wtedy kobiety (ten obowiązek kulturowo należy do nich) z pomocą dzieci[5], które w ten sposób rezygnują z drogi do szkoły, wyruszają boso lub w klapkach w poszukiwaniu źródeł niezbędnych do przetrwania. Trasy mierzą często 6 km lub więcej.[6] W rzeczywistości celem wypraw są płytko wykopane dziury z wodą podskórną lub płytkie studnie, z niewystarczającymi zasobami.

To sprawia, że na jedną, zwykle ośmioosobową afrykańską rodzinę, przypada około 90 litrów wody z bakteriami i pasożytami. Konieczna jest ona do upraw i hodowli. Służy też w domostwach do mycia, prania i przygotowywania posiłków. Co ciekawe, nawet jej zagotowanie nie powoduje usunięcia szkodliwych drobnoustrojów.[7] To z kolei ma negatywny wpływ na zdrowie. Jedną z najgroźniejszych chorób spowodowanych brudną wodą jest bilharcjoza, a jej objawami są gorączka, kaszel i ból brzucha. Z tego powodu każdego roku umiera 900 tys. dzieci z Afryki Subsaharyjskiej.[8] Choroba ta obok malarii jest największym problemem niemalże całego kontynentu afrykańskiego. Ofiarami są głównie najmłodsi, przez niską odporność oraz brak szczepień i antybiotyków.

Na ratunek w poszukiwaniu źródła życia

Jednym z rozwiązań mogłoby okazać się picie czystej wody butelkowanej, która nie byłaby szkodliwa dla zdrowia. Ta jednak jest niedostępna dla większości mieszkańców_ek obszarów wiejskich, z powodu braku wystarczających środków finansowych i zbyt dużych odległości (dla niektórych to nawet kilkaset kilometrów) do miast, gdzie można ją kupić. Właśnie dlatego celem i misją Fundacji “Africa Help” jest zmniejszenie liczby zachorowań wywołanych brudną, niezdatną do spożycia wodą przez budowę głębinowych studni (o wysokości ok. 150 m) i wyposażanie poszczególnych obszarów w podstawowe punkty medyczne. Fundacja obecnie działa na terenie Afryki Subsaharyjskiej, głównie w Tanzanii i Ugandzie. W przyszłości chce objąć opieką także Sudan Południowy.

– Moja pierwsza podróż do Gambii pokazała mi skalę skalę problemu, jakim jest brak zdatnej wody i życie w skrajnym ubóstwie tamtejszych mieszkańców_ek – opowiada Anna Walkowiak, Fundatorka i Prezeska Zarządu Fundacji “Africa Help”. – Postanowiłam wtedy, że zacznę pomagać w zakresie podstawowych potrzeb. Przez nasze działania chcemy sprawić, by dzieci chodziły do szkoły, a nie po wodę, a kobiety mogły pracować i zarabiać. Staramy się tworzyć punkty z czystą wodą, którą zapewniamy, budując studnie głębinowe. Chcemy dawać radość i życie – dodaje.

Przedstawiciele Fundacji starają się szukać miejsc, w których wsparcie jest niezbędne. Pomagają w tym informacje od polskich misjonarzy_ek, prowadzone diagnozy, rozmowy i poznawanie potrzeb miejscowej ludności przez członków_członkinie “Africa Help”, a także informacje od innych organizacji humanitarnych lub statystyki podawane przez światowe organizacje, takie jak WHO i UNICEF.

– Nie ograniczamy naszych inicjatyw – kontynuuje Anna Walkowiak. – Tworzymy również punkty pomocy medycznej, w których mieszkańcy krajów jak np. Tanzania mogą mieć dostęp do prysznica, możliwość skorzystania z toalety oraz edukacji w zakresie olbrzymiej roli higieny w zwalczaniu chorób takich jak tyfus czy też cholera. To również ważne, ponieważ takie punkty to szansa na spadek śmiertelności okołoporodowej dzieci i ich matek, które nie są zmuszone do rodzenia potomstwa w polu bez żadnej pomocy. Oprócz tego remontujemy szkoły – w ostatnim czasie zebraliśmy środki na posadzkę, okna i drzwi do ośrodka edukacyjnego w Tanzanii w miejscowości Oltotoi – przekazuje.

Brak wody to problem całego świata

Dostęp do wody nie powinien być przywilejem dla nielicznych. Fundacja chce uświadamiać mieszkańców_nki Polski i Europy, jak dużym problemem jest brak czystej wody nie tylko w na kontynencie afrykańskim, ale na całym świecie. Eksperci_tki ostrzegają bowiem, że zasoby wody pitnej się kończą. Obecnie ponad dwa miliardy ludzi nie ma do niej dostępu[9]. Według Fundacji Billa i Melindy Gatesów, każdego dnia umiera tysiąc dzieci poniżej piątego roku z powodu złej jakości wody. To więcej niż z powodu AIDS, odry czy gruźlicy razem wziętych.[10]

Realizacja planów Fundacji “Africa Help” może być możliwa jedynie przy zaangażowaniu większej liczby osób. Organizacja zachęca do wpłacania datków. Można je przekazywać na stronie https://ah20.org/wesprzyj-nas/ przez przycisk “wesprzyj”.


[1] https://www.worldvision.org/clean-water-news-stories/walk-water-6k, Walk for water: Your 6K vs. theirs, 2016, [dostęp: 28.11.2022].

[2] Kampania dostęp do czystej wody, Biuletyn Fundacji “Africa Help”, nr 8/2022.

[3] www.ah20.org, O nas, [dostęp: 28.11.2022].

[4] www.ah20.org, O nas, [dostęp: 28.11.2022].

[5] www.kawalekafryki.pl, Brak wody w Afryce, 2020, [dostęp: 28.11.2022].

[6] https://www.worldvision.org/clean-water-news-stories/walk-water-6k, Walk for water: Your 6K vs. theirs, 2016, [dostęp: 28.11.2022].

[7] Przykład sytuacji w Tanzanii, www.ah20.org, 2020, [dostęp: 28.11.2022].

[8] Biuletyn Africa Help, nr 8/2022.

[9] www.gov.pl, Dostęp do wody – pilne wyzwanie państw rozwijających się, 2021, [dostęp: 28.10.2022].

[10] www.ah20.org, Brak wody – kiedyś i polski problem, 2021, [dostęp: 28.10.2022].

O kosmetykach w Polsce

Zgodnie z danymi przedstawionymi przez PMR, konsumenci wybierając kosmetyki, kierują się ich jakością (88%), zapachem (79%), ceną (77%) oraz naturalnością (55%). Cena już dawno przestała być dla klientów najważniejsza, kryterium znanej marki również traci na znaczeniu. Wiąże się to przede wszystkim z silnym w ostatnich latach rozwojem marek własnych. Aż dla 45% respondentów ważne jest, by kupowany kosmetyk był produktem polskim. Wysoka jakość krajowych produktów oraz zaufanie, jakim darzą je konsumenci pozwalają im coraz lepiej konkurować z zagranicznymi markami.

Wciąż najpopularniejszym miejscem zakupów kosmetyków w naszym kraju są drogerie (79%). W tych punktach częściej dokonują zakupów kobiety (86%) niż mężczyźni (67%). Blisko 25% konsumentów dokonuje z kolei zakupu kosmetyków w hipermarketach, a dyskonty wybiera 14% osób.

W najbliższych latach powinno dojść do dalszego wzrostu znaczenia dyskontów, przede wszystkim z racji ich ekspansji, poszerzonej oferty kosmetycznej oraz rosnącego zaufania społeczeństwa do marek własnych. Z kolei hipermarkety, aby zaradzić spadkom sprzedaży kosmetyków, będą najpewniej przebudowywać swoje działy kosmetyczne, próbując upodobnić je do drogerii.

Zgodnie z danymi przedstawionymi przez PMR, konsumenci wybierając kosmetyki, kierują się ich jakością (88%), zapachem (79%), ceną (77%) oraz naturalnością (55%). Cena już dawno przestała być dla klientów najważniejsza, kryterium znanej marki również traci na znaczeniu. Wiąże się to przede wszystkim z silnym w ostatnich latach rozwojem marek własnych. Aż dla 45% respondentów ważne jest, by kupowany kosmetyk był produktem polskim. Wysoka jakość krajowych produktów oraz zaufanie, jakim darzą je konsumenci pozwalają im coraz lepiej konkurować z zagranicznymi markami.

Wciąż najpopularniejszym miejscem zakupów kosmetyków w naszym kraju są drogerie (79%). W tych punktach częściej dokonują zakupów kobiety (86%) niż mężczyźni (67%). Blisko 25% konsumentów dokonuje z kolei zakupu kosmetyków w hipermarketach, a dyskonty wybiera 14% osób.

W najbliższych latach powinno dojść do dalszego wzrostu znaczenia dyskontów, przede wszystkim z racji ich ekspansji, poszerzonej oferty kosmetycznej oraz rosnącego zaufania społeczeństwa do marek własnych. Z kolei hipermarkety, aby zaradzić spadkom sprzedaży kosmetyków, będą najpewniej przebudowywać swoje działy kosmetyczne, próbując upodobnić je do drogerii.

Polski przemysł kosmetyczny stoi obecnie przed szansą dalszej, globalnej ekspansji.

Szczególnie obiecujące są rynki krajów Bliskiego Wschodu i państw azjatyckich. Jeśli chodzi o liczbę certyfikatów eksportowych umożliwiających wejście na nowy rynek, wystawianych przez Polski Związek Przemysłu Kosmetycznego, w 2016 r. pierwszą dziesiątkę otwierały dwa kraje azjatyckie – Wietnam i Korea Południowa. Na liście znalazły się też inne szybko rosnące rynki, jak Kuwejt, Maroko czy Zjednoczone Emiraty Arabskie.

Podobnie jak w przypadku wielu innych produktów na szczególną uwagę eksporterów, zasługują Chiny. Według raportu Polityki Insight to właśnie ten kraj jest liderem wzrostu rynku kosmetyków w Azji ze względu na wzrost gospodarki i rozwijającą się klasę średnią, będącą naturalnym konsumentem produktów z tego sektora.

Wraz z nasycaniem się rynku europejskiego w kolejnych latach to właśnie takie rynki jak Chiny będą najistotniejszymi trampolinami wzrostu dla polskich producentów działających globalnie. Z drugiej
strony, pomimo nasycenia, udział polskiego eksportu do krajów europejskich wciąż rośnie – nie można więc ich ignorować. Firmy z Polski są w stanie powiększać sprzedaż w Unii, co jest mierzalnym przejawem coraz większej atrakcyjności polskich kosmetyków w oczach wymagających europejskich konsumentów.

Przesunięcie akcentów w polskim eksporcie ze Wschodu na Zachód, z krajów takich, jak Rosja czy Ukraina w stronę rozwiniętych państw Europy Zachodniej (Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec), świadczy o tym, że polski przemysł kosmetyczny szybko się uczy. Firmy z Polski są w stanie oferować konkurencyjne produkty nie tylko na stosunkowo łatwych rynkach, ale też tam, gdzie konkurencja jest niezwykle zacięta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *